Słoneczny poranek. Końcówka lutego. Dwa dni wcześniej lekki opad śniegu w górach. W mieście nic białego. Dzień wcześniej planowaliśmy wyjście z nastawieniem na omijanie stoków narciarskich. Podejście na relaksie, bez omijania narciarzy i snowboardzistów zjeżdżających w dół. Szybki skan Internetu w poszukiwaniu informacji o warunkach skitourowych. Jest, tydzień wcześniej narciarze wrzucili relację z podejścia na Rysiankę. W prawdzie od tej pory mogło się wiele zmienić ale delikatny opad skusił na zaryzykowanie. Planem B, w razie braku śniegu, było podejście na Pilsko.
No nic. Nawigacja ustawiona. Cel to Sopotnia Wielka Kolonia, parking przy kapliczce. (Koordynaty: 49.55963904002012, 19.275150907936116). Z tego parkingu można wyruszyć również na Pilsko lub zatoczyć pętlę z Rysianki na Munczolik przez Halę Miziową i zielonym szlakiem z powrotem na parking. Świetna opcja. Nam, tym razem, brakło czasu 😉
Okej, dotarliśmy na miejsce. Przebieranie, herbatka, kanapeczki i 3 godziny później ruszyliśmy. Może nie aż tyle ale jak zwykle dużo czasu minęło. Z parkingu od razu przechodzimy przez mostek, nad rzeką Sopotnia, na niebieski szlak. Droga zasypana więc można było od razu zapinać dechy i tourować. Bajkowa sceneria. Pobocza zasypane po pas i jeszcze więcej. Przyjeżdżając z betonowego miasta można się zdziwić ile tutaj jeszcze jest śniegu.
Po kilku przystankach na klachy i herbatkę opuszczamy niebieski szlak i idziemy wzdłuż koryta rzeki, cały czas pięknie zasypaną drogą. Droga prosta, nie da się pomylić. Po ostrym zakręcie nad rzeką mamy dwie możliwości kontynuowania trasy. Nadal drogą na wprost lub kierując się drogowskazem w lewo, krótszą i oczywiście bardziej stromą (natury nie oszukasz :D) ścieżką. Wybraliśmy drogą opcję. Płuca porządnie przewietrzone, w nagrodę piękne widoki. Okno widokowe, na dodatek słońce nadal nas rozpieszczało.
Trasa już się trochę wydłużała. Nagroda w postaci pożywienia w schronisku dodawała motywacji. Docierając na halę wzmógł się wiatr, warunki śniegowe nadal bardzo dobre. Mega przejrzystość, na widoku Tatry słowackie i Pilsko. Jesteśmy na miejscu, rozbijamy obozowisko.
Posileni i napojeni stwierdzamy, że wspomnianą wcześniej pętlę, przez Trzy Kopce i Munczolik, zostawimy na następny raz. Odinstalowaliśmy foki, wiązania zablokowane. Lecimy na dół. Zjazd z Hali Rysianka to kolejna nagroda tego wyjścia. Każdy zrobił swoją linię na nietkniętym śniegu i pojechaliśmy w dół tą samą trasą którą przyszliśmy.
Przy samym dole, na drodze śnieg zaczął topnieć. Z kilkoma przepięciami nart i dechy, jednak udało nam się dojechać na sam dół, pod mostek. Spakowaliśmy zabawki i rozpoczęliśmy drogę powrotną. Dwa kilometry dalej zimy praktycznie już nie widać.
Na podsumowanie, kilka informacji zaczerpniętych z google.
- Różnica wysokości przemierzonej trasy: ~512 m.
- Dystans w jedną stronę: ~5 km.
- Czas przejścia: zależy od stopnia relaksu przyjętego na starcie 😉
Link do trasy na mapie: